dyjak 2S Ludzie
Fot. Jacek Poremba

Marek Dyjak – Hydraulik od siedmiu boleści

Ma głos jak dzwon, śpiewa o życiu w taki sposób, że nikogo nie pozostawia obojętnym. Obojętnie również nie można przejść obok jego osobistej historii. O tym jak to jest być na samym dnie i pogrążać się w alkoholowym nałogu Marek Dyjak powiedział już chyba wszystko i wszystkim. Nam dał się poznać z zupełnie innej strony – jako człowiek z dużym poczuciem humoru, dystansem i optymizmem w duszy. 

 

-Możemy mówić sobie po imieniu?

– Jak Pani woli?

– To ja o to pytam, bo wiem, że zwykle nie przechodzi Pan na ty z kobietami…

– No nie, ale z Panią mogę przejść. Jestem Marek Dyjak. (śmiech)

– Widzę, że jednak masz poczucie humoru. lubisz się śmiać?

– No pewnie. Mam czarny humor i muszę ci powiedzieć, że mam pozytywne podejście do życia, czasem nawet aż za pozytywne.

– Za pozytywne?

– No tak. Czasami wydaje mi się, że te wszystkie moje walki i ta cała donkiszoteria, którą uprawiałem wydaje mi się bez sensu. Przyglądam się światu na trzeźwo i widzę, jakim hajem jest życie. Bycie opornikiem jest groteskowe. Uważam, że musi być jakaś równowaga, która u mnie jest lekko zaburzona, ale w moim życiu bywają naprawdę wesołe dni.

– Co cię śmieszy?

– Wyobraź sobie, że siedzę na ulicy, sam będąc dosyć szpetnym kolesiem z poważną nadwagą i przyglądam się różnym ludziom. Broń Boże nie oglądam się za dziewczynami, ale za ludźmi dziwnie wyglądającymi. Niektórzy ubierają się tak wesoło, że trudno mi powstrzymać śmiech. Od dziadka do babci, do przeróżnych osobowości. Świat jest tak kolorowy i to jest świetne.

– Mówisz o  swoich obserwacjach, więc ja teraz spojrzę na ciebie. Gdzie się ubierasz?

– w domu.

– (śmiech)

– No wiesz, ja mam stały zestaw: biała koszula i marynarka, a poza tym chodzę w spodniach i t-shirtach. Nic szczególnego.

– Gdzie to wszystko kupujesz?

– Koszule w Hugo Bossie.

– To trochę się u Ciebie pozmieniało…

– No tak. Cała seria moich marynarek, a mam ich 30, autentycznie pochodzi z taniej odzieży. Kupowałem je po trzy złote. Te lepsze były po pięć i wszystkie leżą na mnie świetnie. Dziś już nie ma szans na to, żeby kupić w centrum handlowym marynarkę, która miałaby jakiś kurwa sznyt! Ja nie kombinuję z ubiorem, bo na scenę wychodzę ubrany zawsze tak samo: w czarnej marynarce, koszuli, czarnych spodniach, czarnych skarpetach i czarnych butach. Buty mam dziwne – zawsze noszę te same od wielu lat – to są williamsy z kangura. Ściągam je z Australii.

– Mówisz to poważnie?

– Tak. To są buty ze skóry kangura. wiesz one są specyficzne, bo można je nosić i latem i zimą.

– Hydraulik z zamiłowaniem do mody. Nieźle brzmi…

– Daj spokój. Hydraulikiem byłem chujowym jak nieszczęście.

– A ty w ogóle miałeś okazję poznać ten zawód?

– Tak, przez dwa lata. Pamiętam to doskonale. To był istny dramat. Aż mi się gorąco zrobiło na samą myśl o tym, a do tego wszystkiego mamy lato. Nienawidzę lata, biorę leki i upał mnie dobija. Zdecydowanie wolę jesień.

– Nauczyłeś się pozytywnego myślenia?

– Nie miałem innego wyjścia. Kiedy spotykam się z publicznością, muszę wprowadzić się w stan tego mojego dziwnego fado.

– Mój znajomy powiedział o Tobie, że jesteś facetem, którego uwielbiają kobiety i mężczyźni po ciężkich przejściach. Opowiadał mi, jak popijając whiskey, słuchał jak śpiewasz: „Bo ja jestem proszę pani na zakręcie. Moje prawo, to jest pani lewo”…

– I bardzo dobrze. Moja muzyka facetów zabija nie do końca. Trzyma ich w napięciu i w ryzach. To nie są moje teksty, ale można się w nich odnaleźć.

– Powiedziałeś: facetów. W końcu słyszę to słowo, bo ostatnio mówi się tylko o chłopcach…

– Trochę mnie to martwi. Dzieje się coś niedobrego. To kobiety przycisnęły bardzo mocno całą tę historię damsko- męską, nie zrezygnowały ze starych praw, a już czerpią nowe. Faceci zostali zahukani, ale jeszcze trochę normalnych zostało, tylko nie wiadomo, gdzie ich szukać. Nawet wśród tych napakowanych kolesi też są dzieciaki.

– Silni na zewnątrz, a w środku słabi?

– Najczęściej tak jest.

– A co Tobie daje siłę albo chociaż poczucie, że ją masz?

– Ciekawość.

dyjak-1s

-Chyba nie ma osoby, która patrząc na Ciebie, powiedziałaby, że jesteś chłopcem…

– No nie, zdecydowanie chłopcem nie jestem. wcześnie się zestarzałem.

– Mój naczelny nie mógł uwierzyć w to, że jest od Ciebie starszy o prawie 10 lat.

– Rocznik 1965 albo 1966? Odpowiedź jest prosta – po prostu wypił mniej ode mnie. Pijąc, człowiek szybko się starzeje, wewnętrznie też. Zobacz, ja i tak mam pokiereszowany ten ryj, że już w ogóle…

– Nie lubisz swojej twarzy?

– Nigdy jej nie lubiłem.

– Ale ona jest charakterystyczna. Nie uważasz, że najgorzej jest być bezbarwnym? ludzie o takich twarzach też chodzą po świecie…

– Przyzwyczaiłem się do niej, ale wątpię w to, że ktoś dałby mi robotę w reklamie?

– Nadal marzysz o reklamie Wyborowej?

– No pewnie, ale u nas nie ma takich reklam, podobnie jest też na Zachodzie. Już nawet papierosów zakazali. Pamiętasz, kiedyś Linda reklamował westy…

– Palenie to twoja jedyna używka?

– Tak, ale lubię też kawę.

– To ciekawe. Przed chwilą odmówiłeś pani przed koncertem, która proponowała ci kawę…

– Tak, rozpuszczalną…To nie kawa, tylko jakiś wynalazek chemiczny, który niewiele miał wspólnego z tym napojem. Jak ty mnie dziś maglujesz, aż czkawki dostałem, przepraszam. Najgorzej jak czkawka łapie mnie na scenie, ale umiem to ukrywać.

– Ile lat palisz?

– Dwadzieścia jeden.

– To krótko jak na Twój wiek…

– No, dość późno zacząłem, ale rachunek jest chyba wyrównany. Zostały mi wszystkie nałogi, ale tylko w paleniu jestem czynny.

– Da się przetrwać w show-biznesie, kiedy się nie pije?

– Jasne. Zawsze można powiedzieć nie. Ja nie robię z alkoholu nie wiadomo czego, bo ja go po prostu nie mogę pić. Jeśli znowu zacznę, to umrę.

– Powiedziałeś, że alkohol w odpowiednich ilościach nie jest zły…

– No pewnie, ale tylko wtedy, gdy ktoś jest zdrowy. Poza tym wódka jest niezdrowa.

– Byłeś kiedyś na spotkaniu w klubie AA?

– Nie. Chyba by mnie nie przyjęli, bo ja nie jestem anonimowym alkoholikiem. Jestem dość ekstrawertyczny. Gdzie, ja do anonimowego klubu? Przecież zawsze gadałem na ten temat – wszystkim, kogo tylko spotkałem na swojej drodze, niemal każdy dowiadywał się, że jestem byłym menelem i alkoholikiem.

– W czym pomagał ci alkohol?

– We wszystkim. Nawet w tym, żebym widział i oddychał.

– A dzisiaj?

– Dziś nie. Jestem przytyty i w ogóle jakiś taki kurwa… dziwny. Mam muzykę, dalej coś robię i czuję się potrzebny.

– A co poza muzyką sprawia ci przyjemność?

– Trzy razy R – rekreacja, relaks i rozrywka.

– Gdzie odpoczywasz?

– Na rybach.

– Trochę mnie zaskoczyłeś tym, że łowienie ryb można porównać z przyjemnością seksualną?

– No u mnie czasami tak bywa, że idę na ryby w garniturze, to trochę jak na randkę. Byłem ostatnio na wędkarskich zawodach i złapałem dwie ryby, w tym jedną niewymiarową. Miała 40 centymetrów, a powinna mieć 50! To nie ma znaczenia, bo jak pojawiłem się na tych zawodach właśnie w garniturze, to dostałem nagrodę za styl. To był piękny puchar – w końcu ktoś docenił mój styl i finezję. wyobraź sobie, jak fajnie wygląda elegancko ubrany facet, który na środku rzeki macha takim sznurem? (śmiech) Dobra, nie będę ci opowiadał o technikach wędkarskich. łowię trzydzieści lat i trochę wiem na ten temat.

– Lubisz ryby bardziej od ludzi?

– Czasami tak. Wkurza mnie mentalność ludzi. Nie mogę włączyć telewizora, bo jak widzę to, co wyrabiają politycy, to jest jakaś masakra.

– Opornik znowu się w tobie odzywa…

– No tak, ja dopiero niedawno nauczyłem się obsługiwać telefon komórkowy.

– A co z komputerem?

– Nie używam.

– To jak ty mi zrobisz autoryzację?
– Zadzwonisz do mnie i mi przeczytasz, co napisałaś albo poproszę cię, żebyś wysłała ten wywiad do mojej narzeczonej, która to ogarnia. Chociaż nie wiem….

– Czego nie wiesz?

– Czy to dobrze, żebyś wysłała wywiad do mojej narzeczonej. Od wczoraj jestem z nią pokłócony…

– Co zmalowałeś?

– Dotarłem na godzinę 11 do hotelu i oczywiście obraza drobna. Gdzie byłem, itd.? No ja się do tego nie nadaję…

– A gdzie byłeś?

– Na kolacji w restauracji.

– I nie mogłeś jej tego powiedzieć. Przecież to z troski były te pytania…

– No z troski…

– Ale ładnie powiedziałeś: moja narzeczona. Dziś nawet faceci dobrze po trzydziestce mówią, że mają dziewczyny. Nikt nie używa takich słów…

– Wiesz, w tej sytuacji jakieś maniery są potrzebne. Nie można kpić z kogoś, z kim się żyje.

– A Ty jesteś zaręczony ze swoją narzeczoną?

– Nie, jestem po dwóch rozwodach, więc na razie nie planuję ślubu, ale w narzeczeństwie mogę być długo.

– A co lubisz w kobietach?

– Wszystko. Kobiety są podstawową siłą napędową facetów. Nic więcej nie ma. Kobiecość sama w sobie jest przepiękna dla facetów i właśnie z tego powodu oni zgadzają się na tak wiele różnych sytuacji, które zabijają męskość.

– Ciężko się żyje z artystą?

– Musiałabyś zapytać moją narzeczoną. Wydaje mi się, że każdy człowiek ma swój świat. Ja się nie czuję artystą. Jestem po prostu trochę inny, a w związku jestem ortodoksyjny: nie zdradzam, nie kombinuję.

– Nie masz dystansu?

– Nie. Miłość to miłość. Może mam trochę dystansu, ale takiego wynikającego z tego, żeby sobie dać żyć i dać żyć drugiej osobie.

Dyjak-3S